Byłam niesamowicie zaskoczona
tym, że tego deseru nie trzeba w żaden sposób słodzić! Ciastka, które są
słodzone, słodka biała czekolada (chociaż, ostatnio zostałam prawie zabita za „białą
czekoladę”. TO JEST GÓWNO NIE CZEKOLADA! Zrozumieliście?*) i figi.
A właśnie, figi! Kiedyś
wydawały mi się tak ekskluzywne, że bałam się je kupować. Dopiero w tamtym
roku, po 20 latach życia zjadłam pierwszą w swoim życiu figę. Po zakup
owocu wysłałam Rodzicielkę, która, po przejściu wszystkich marketów i rynków
w okolicy, zszokowana zadzwoniła:
— Wieruś, są figi, ale
wszystkie przegniłe! Miękkie! Strach kupić! Co się z tymi sprzedawcami
wyprawia…
* Tak powiedziała wielbicielka prawdziwego jedzenia, która dzieci będzie żywiła tylko marchewką i szpinakiem. Nie dyskutujcie, przyjmijcie do wiadomości :)
Przepis
na 12 porcji:
250 (1 opakowanie)
ricotty
1 tabliczka białej
czekolady
3 świeże figi
12 okrągłych ciastek
(najlepiej digestive)
Czekoladę rozpuścić na
parze, w dość dużej misce. Dodać do niej ser i dokładnie wymieszać
drewnianą łyżką.
Na wszystkie ciastka
nałożyć krem (można to zrobić szprycą do wyciskania kremu, ale mnie nie chciało
się zmywać).
Figi pokroić na
ćwiartki, rozłożyć na ciastkach. Włożyć do lodówki, co najmniej na godzinę.
Przepis powstał na potrzeby "wirtualnej kuchni", współgotującymi tym razem zostali: Bartoldzik, Kasia, Mirabelka i Wojciech.
Możecie liczyć na same genialne przepisy.