Przyznaję, jestem skąpa i nie kupuję
takich pierdół jak nutella, masło orzechowe, gotowana kukurydza w folii,
obrane ziemniaki... To jest cholernie drogie!
To pierwszy, bardzo prymitywny powód.
Drugim jest namiętne czytanie etykietek. Po jaką cholerę w maśle
orzechowym znajduje się "tłuszcz roślinny utwardzony"?! Albo laktoza
i lecytyna sojowa w nutelli?!
Też macie taki problem? Stoicie
i wybieracie kilka minut jedną rzecz, bo musi mieć jak najlepszy skład? W
moim przypadku to prawie natręctwo.
I właśnie dlatego, ze skąpstwa i
nerwicy, powstała moja pierwsza domowa, bezmasłowa, absolutnie zdrowa
"nutella".
Składniki:
100g orzechów laskowych*
1 duże, dojrzałe awokado
75g gorzkiej czekolady
2 łyżki miodu (albo cukru rozpuszczonego
w 2 łyżkach mleka)
4 łyżki mleka
Piekarnik rozgrzać do 160 C.
Orzechy wysypać na blachę i piec przez 10 minut.
W "międzyczasie" rozpuścić
czekoladę na parze i wymieszać ją z mlekiem (dokładnie!)
Awokado porządnie rozgnieść widelcem.
Wyłączyć piekarnik i wyjąć
orzechy. Studzić je przez chwilę, potem zmielić.
Do blendera wrzucić wszystkie
składniki i dokładnie zmiksować. Jeżeli krem będzie zbyt twardy dolać
mleka.
*Moja konsystencja wyszła taka, nie inna, bo nie mam
młynka do kawy (wiecie, zazwyczaj mielę kawę w zębach).
Jeżeli też go nie posiadacie a będziecie podawać krem
gościom, kupcie zmielone orzechy i prażcie je chwilę na suchej patelni.
Będzie ładniej :)
Przepis dodaję do akcji "Domowy wyrób"
Brzmi pysznie i na pewno zdecydowanie zdrowiej!
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz awokado... :D
UsuńGotowane, obrane warzywa i pokrojone w plasterki owoce? Nie, tego nie kupuje. Nutelle jak dotad kupowalam (choc rzadko), ale kto wie, moze ta zdrowsza wersja zasmakuje mi na tyle, ze przestane :)
OdpowiedzUsuńja zdecydowanie zbyt długo czytam etykiety w sklepie, dlatego jeśli idę sama na zakupy to trwa to dwa razy dłużej niż z mężem. Czytam i ostatecznie rezygnuję niemalże ze wszystkiego. Poza tym im dłuższa lista składników, tym mniej mam zaufania do takiego produktu. No i nutelli nie kupuję, masła orzechowego też, a obranych ziemniaków to nawet nie widziałam. W każdym razie popieram Twoją postawę. Jak już wyposażę kuchnię, to zrobię taki krem. Młynka też nie mam, ale konsystencja mnie nie przeszkadza, ja lubię gryźć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Etykiety czytam, ale staram się podchodzić do tego z dystansem. Pokrojone warzywa i obrane ziemniaki to dla mnie coś z rodzaju Problemów 1 świata - jestem na nie.
OdpowiedzUsuńA słodkie kremy kanapkowe wolę zrobić sama, tak jak Ty :) Fajna wersja z awokado.
Problem pierwszego świata. Negatywne, ale niesamowicie trafne :)
UsuńW sumie chciałabym się zdystansować do czytania etykietek, ale za bardzo weszło mi to w krew.
W zasadzie nie chodzi o wybieranie produktów, które są niebywale zdrowe, tylko o wybór najlepszego. Więc, czuję się rozgrzeszona :)
Co więcej, zarażam tym moich znajomych, więc niedługo będę musiała brać pełną odpowiedzialność za swoją postawę.
Kto wie, może za rok zrobię z tego filozofię? ;)
Też czytam etykiety:) A taką słodką pastę chętnie przygotuję w domu:)
OdpowiedzUsuńGotowana kukurydza w folii - zdecydowanie na nie. Natomiast staram się we wszystkim zachować umiar, w czytaniu etykiet również. Nie jestem też w stanie wszystkiego wytwarzać sama w domu - nie starczyło by mi czasu :) Od czasu do czasu można zaszaleć i zrobić taki pyszny krem jak Twój :)
OdpowiedzUsuńNie, no, jasne, jasne. Zazwyczaj kupuję gotowe pesto :)Jakoś nie mam weny na wytwarzanie domowego. A raczej nie na wyrabianie, ale na szukanie składników. Zdobycie orzeszków piniowych to tragedia :)
Usuńno do tanich nie należą... tym bardziej jak się wyjada łyżkami. Ale widzę, że sobie radzimy :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo z tymi etykietami :D Spróbuję ten krem kiedyś koniecznie ! :)
OdpowiedzUsuńTo i ja dołączam do grona namiętnie czytających etykiety. Mój facet dostaje szału jak 15 min wybieram jogurt ;) dlatego wolę teraz sama chodzić na zakupy.
OdpowiedzUsuńOstatnio namiętnie poszukuję produktów bez soi modyfikowanej genetycznie i bez tłuszczy utwardzonych. Jest cięężko ;/
A Twoją nutelle zrobię jak tylko dieta mi sie skończy ;)Dobrze że facet nie lubi awokado. Cały krem będzie dla mnie!
Na pewno skuszę się na nie :)
OdpowiedzUsuń