Miałam ochotę na porządne śniadanie, bo następną szansę na posiłek
widziałam za 12 godzin.
Z drugiej strony nie zjem tradycyjnego angielskiego śniadania, bo jest...
troszeczkę nie w moim stylu. Kompromisem jest wegetariańska wariacja na
temat. Naprawdę smaczna, choć sporo z nią zachodu. Ale, w niedzielny
poranek, kiedy nigdzie się nie spieszycie, to czemu nie?
A teraz anegdotka z wczoraj: potrzeba matką wynalazków, więc podczas
spaceru po ulicy Piotrkowskiej odkryłam genialny sposób na pozbycie się ankieterów:
Amnesty International: Dzień dobry,
jesteśmy wolontariuszami Amnesty International...
Ja: Dzień dobry, tak, oczywiście, ale
nie mam skończonych 18 lat...
WWF: Dzień dobry, jesteśmy
wolontariuszami...
Ja: Dzień dobry, ale nie mam
skończonych 18 lat...
Pijak z bramy: Dzień dobry, da
paniusia na piwo?
Ja: Ale ja nie mam skończonych 18
lat...
Pijak: Ale to nie potrzeba.
Ja: Ale ja nie mam skończonych 20
lat...
Pijak: No to na jedzenie niech da
paniusia... (zastanowił się chwilę) no,
chyba, że przed
osiemnastką się nie je...
osiemnastką się nie je...
Składniki na porcję:
1 jajko
100g białej fasoli z puszki
100g pomidorków cherry
100g tofu z kostki
1 łyżeczka ziół prowansalskich
1 łyżeczka sosu sojowego
1 łyżka oleju
1 łyżka mąki kukurydzianej
sól, pieprz
Tofu pokroić w grube „paluszki”. Jedną łyżeczkę oleju, sos sojowy i 1/2 łyżeczki
ziół wymieszać w miseczce i zalać miksturą tofu. Ser włożyć do lodówki na
całą noc.
Rano wyjąć tofu, obtoczyć w mące kukurydzianej i usmażyć.
Fasolę odsączyć z zalewy i wypłukać. Pomidorki sparzyć i zdjąć
z nich skórkę i drobno pokroić. Na jednej łyżeczce oleju przesmażyć
białą fasolę i dodać do niej pomidory. Dusić pod przykryciem przez 7 minut.
Doprawić solą, pieprzem i 1/2 łyżeczki ziół prowansalskich.
Na tę patelnię, na której smażył się ser wbić jajko (można dodać odrobiną
oleju) i usmażyć „jajko sadzone (oczywiście, można usmażyć stylem dowolnym,
jajecznica też jest w porządku).
Podałam z grzankami z chleba razowego.
Haha, faktycznie dobry sposób. Będę musiała kiedyś wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńA ta wegetariańska wersja angielskiego śniadania mnie zaciekawiła. Nie ma to jak pomysłowość, podziwiam :)
Kurcze, dawno nie o dowód nie pytali, ciekawe czy przeszłoby jeszcze i u mnie ;)
OdpowiedzUsuńA co do śniadania to jednak zamiast tofu wolałbym boczek ;)
Ja mam zamiar ten patent stosować do 30-stki.
UsuńA co do boczku: no to zamiast tofu, dodajesz boczek. Nic strasznego, bo fasola w sosie pomidorowym jest i tak o niebo lepsza niż ta, którą jadłam w barach ;)
A na pozbycie się pijaka mówiącego: Da pani na... Ale MY jesteśmy studentami! Wtedy pan żul zataczając się mówi: oooo tho przephraszaaam barhdzo!
OdpowiedzUsuńTwoje śniadanie mnie zaintrygowało. I metoda pozbywania się ludziów też :D
Kiedyś przez Juwenaliami UŁ też nas zaczepił facet, który, kiedy dowiedział się, że jesteśmy studenciarnią stwierdził: "No, to za stypendium możecie mi piwo postawić"
UsuńNie ma idealnego sposobu ;)
:( ojj chyba nie ma! skoro tak naczelne wymówki jak wiek i bycie studentem nie działa!
Usuńa może na strasznie bezczelnego typa trafiliśmy. Spróbuję następnym razem :)
UsuńWiem, że na angielskie śniadania wszyscy narzekają, ale ja je sobie chwaliłam w UK :) Bardzo fajna propozycja, bez smażonego jaja nadaje się też dla mnie :)
OdpowiedzUsuńHahaha, niezła próba zbycia Pana Pijaka :)
OdpowiedzUsuńCiekawa alternatywa :) A dlaczego zjeść mogłaś dopiero po 12 godzinach?
Placek po cygańsku to placek ziemniaczany wielkości naleśnika z gulaszem o charakterystycznym smaku w środku. Ostre, sycące i dość tłuste danie ;)
Najwazniejsze, ze metoda dziala :)
OdpowiedzUsuńA angielskie sniadanie lubie tylko wtedy, kiedy meczy mnie giga-kac.
Ja lubię spławiać żuli mówiąc, że jestem biedną studentką (chociaż ostatnio to robiłam trzymając siatki z marketu, więc trochę absurdalne).
OdpowiedzUsuńA śniadanie fajne, lubię czasem takie wegetariańskie kombinacje :)
No niezła anegdota:) Wiera, dobrze chociaż wierzą w te 18 lat:)
OdpowiedzUsuńA śniadanie faktycznie sycące:)
@ Sandy: 12 godzin do następnego posiłku, bo miałam strasznie napięty dzień: rano śniadanie, przed południem spotkanie, zakupy, powrót do domu (który też troszeczkę zajmuje) i następne spotkanie ze znajomymi. Łącznie było to 12 godzin :)
OdpowiedzUsuń@ Maggie: O nie, na kacu nic nie jem. Muszę przeżyć swoje kilka godzin bez posiłku...
@ Burczy mi w brzuchu: Kurczę, chyba będę musiała wypróbować tego "biednego studenta". Zawsze spławiam wszystkich bardzo bezczelnie, dopiero niedawno nauczyłam się milej :)
@Gula: Ludzie mi wierzą, bo wiele osób mówi, że wyglądam na 16... A to tylko 4 lata różnicy, wyglądem bez znaczenia :)
Sposób na ankieterów rzeczywiście fajny i sposób na śniadanie też bardzo mi się podoba, tym bardziej, że za angielskimi kiełbaskami nie przepadam. ;)
OdpowiedzUsuńciekawa alternatywa, bo takiego typowo angielskiego śniadania nawet i ja bym chyba nie przełknęła (a raczej jestem wszystkożercą :))
OdpowiedzUsuńach ci ankietrzy na Pietrynie... dobry masz na nich patent :D
Wczoraj zauważyłam, że ankieterzy są mniej irytujący od wolontariuszy. Nie wiem na czym to polega, może chodzi o poczucie misji, którego brakuje ankieterom...
Usuńhahaha, dobry sposób. A śniadanie wegetraiańskie umponujące.
OdpowiedzUsuńmmm yummy! ależ wyżerka!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, dawno nie jadłam serka toru, chyba wypróbuje
OdpowiedzUsuńja gdy podchodzi do mnie żul, zanim się odezwie mówię: "sorry, nie mam kasy, nie mam fajek". działa w 100% - na kilkanaście przypadków ani jeden nie powiedział, że mu nie o to chodzi, tylko o coś innego, zawsze odpowiadają coś jak "a, to sorry" :)
OdpowiedzUsuńech, dlaczego nie odnalazłem Twojego przepisu wczoraj :( robię sobie dziś angielskie wege śniadanie i nie wpadłem na to by tak pokroić i zamarynować tofu... a teraz już nie będę czekał nocy, bo zaraz idę do sklepu, a potem jeść ;) ale następnym razem...
Gorąco polecam następnym razem :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń