Banany i mleko już mi w
ogóle nie wchodzą i prawdopodobnie jutro wyrzygam wszystko jeśli wepchnę w
siebie nową szklankę mleka
Dietę zaczęłam od wyprawy
do sklepu. Rano zawsze jem śniadanie, więc dzisiaj, kiedy nie miałam żadnych
produktów, które mogę jeść, poszłam z kretyńskim wyrazem twarzy, zgięta w pół
do sklepu, wrzuciłam kiść bananów, poprosiłam o mleko i szybko zmyłam się do
domu. Od wejścia rzuciłam owoce na stół i zrobiłam sobie śniadanie. Taa...
śniadanie niby, a tutaj brak chleba, płatków, mąki. Kurwa. Postanowiłam nie
myśleć o tym, bo reszta posiłków nie jest dla mnie zbyt ważna i byłam
przekonana, że zapomnę szybko o brakach w odżywianiu (co się oczywiście nie
stało, bo jak, kurwa mać, zapomnieć o tym, że jest się niedożywionym?!).
Przyznaję,
że dieta najbardziej ucieszyła fretkę, która oddałaby pewnie cały swój
tygodniowy zapas żarcia za banany, mleko i ogórki.
I wyszło na to, że nie dość, że jem głodowe porcje to jeszcze muszę się dzielić
ze zwierzakiem. Co za życie...
Żeby wszystko było jak należy wprowadziłam
kilka ulepszeń do diety. Po pierwsze, nie mam zamiaru zdychać na diecie bez
zębów, więc mleko jest pełnotłuste. Będzie więcej witamin.
Po drugie: jak powszechnie wiadomo
Japończycy nie używają przypraw (no może poza jakimś octem i syropem
sojowym), więc moje banany są przyprawiane wszystkimi przyprawami oprócz soli
i cukru. Ostatni punkt to... brak wody. Nie będę piła zimnej w czasie
zimy, więc piję herbatę i zioła.
Do rzeczy!
Postanowiłam
się zagłębić w temat diety bananowej... wiecie, że to nie jest
dieta odchudzająca, ale "oczyszczająca"? Oczyścić
to może nerka albo wątroba, ale nie banany z mlekiem. Nie bądźcie, do
cholery, naiwni, nie ma czegoś takiego jak oczyszczenie organizmu. Możecie
przestać pić alkohol i wątrobę sobie ziołami regenerować.
Więcej! Taki sposób
odżywiania się ma być odpowiedni dla osób z problemami żołądkowymi. No tak,
już widzę jak ludzie, którzy mają dziury w przewodzie pokarmowym głodują i piją
mleko (mleko!).
Zostały
mi jeszcze dwa dni diety wysoce monotematycznej, więc… wielkim problemem jest
urozmaicenie posiłków. Staram się jak mogę, ale moje
dzisiejsze śniadanie to banan zmiksowany z mlekiem, na obiad banan
pokrojony popijany szklanką mleka, a kolacja — banan pieczony
z cynamonem i mleko.
Chciałabym jutro zjeść coś ciepłego na
obiad. Macie jakieś pomysły?
Na obiad zupa mleczna z banana. Powodzenia - ja bym się nie katowała, ale lubię patrzeć jak się inni męczą :P
OdpowiedzUsuńZupa bananowa na mleku :D
OdpowiedzUsuńMoże banany z mikrofali z sałatką z zimnych bananów :D
OdpowiedzUsuńPamiętam jak byłam kiedyś na diecie owocowej przez tydzień. Też miałam ten problem, że chciałam zjeść coś ciepłego :) Ale w końcu na nic nie wpadłam. Także chyba nie pomogę ;)
OdpowiedzUsuńPieczony banan w piekarniku z masą cynamonu?
OdpowiedzUsuńTakie diety są idiotyczne i bezsensowne. Ani to smaczne, ani przyjemne, ani skuteczne. Więc nie widzę celowości :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie o to mi chodzi. Nie ma celowości, a ja nie mam problemów z wagą. Dlatego, tak naprawdę... wszyscy czekamy aż przytyję.
UsuńHahaha jesteś walniętaaaaa
OdpowiedzUsuńspróbuj jutro odstawić banany to trzeciego dnia smakują dużo lepiej ;) byłem kiedyś na podobnej diecie i potwierdzam, że działa, brak apetytu tak nie doskwiera jak masz 39 stopni gorączki
OdpowiedzUsuńOj moja biedna :D Ja bym nie wytrzymała, albo klęła na wszystko i wszystkich.
OdpowiedzUsuńNa obiad zjadłabym pieczonego banana, jak już olala radziła. Albo go skarmelizowała. Chociaż w mleku nie da się karmelizować...
Zastanawiam się czy ktoś z was korzystał może kiedyś z jakiegoś cateringu dietetycznego? Ja od niedawna zamawiam tutaj https://www.lightbox.pl/catering-dietetyczny-warszawa dietę pudełkowa i musze wam powiedzieć, że w mojej opinii jest ona po prostu świetna. Świeże dobre jedzenie, które moim zdaniem powinno smakować każdemu
OdpowiedzUsuń