środa, 25 lipca 2012

Pięć dni na Mazurach... Wiwat Mazury!


Idziemy sobie torami kolejowymi, po lewo chwasty, po prawo chwasty, przed nami pociąg...
No to skręciliśmy. Tam, gdzie to tylko było możliwe. I właśnie tak wylądowaliśmy w tej pięknej zatoczce.
W zasadzie nie mieliśmy pojęcia gdzie jesteśmy, ale stwierdziłam, że mamy iść na północ (wyznaczyłam ją metodą mchową) i znaleźliśmy miasto.
Wiwat kobiety!

A dalej czekały na nas kałuże:

Ptaki z bajorem


Bajoro z ptakiem


I połamane drzewa, zniszczone gniazda. Na bajorze.


Poniżej coś specjalnego! Ptak, który był ptakiem Jezusa i został nauczony chodzić po wodzie. Giżycczanie próbują od 300 lat go złapać i umieścić (wypchanego) w muzeum, ale on nie jest taki głupi! Nie takie numery przeżył!
Pojawia się tylko o 18:24 przy głównym porcie i jest prawie nieuchwytny!
Jedyne takie zdjęcie, więc podziwiajcie!


Za ptakiem widać też jakieś zbrojenia przeciwczołgowe. Mieszkańcy miasta wiedzą, że należy się przede wszystkim bronić.
Jezioro Niegocin jest obstawione takimi zabezpieczeniami. teraz, kiedy żyjemy w czasach pokoju nie ma żadnego problemu, ale w sytuacji zagrożenia Giżycczanie zbierają się i zbiorowo siusiają do wody, żeby barier przeciwczołgowych nie było widać. 
No, chyba, że jest sezon wakacyjny. Wtedy robotę za mieszkańców odwalają turyści :)

Po bajorach przyszedł czas na roślinki. Ładne, prawda?








Mur w "Wilczym Szańcu" (była kwatera Hitlera). Właśnie tak to wyglądało po imprezkach z Adolfem!


Chodziliśmy po krzaczkach, pływaliśmy kajaczkiem, piliśmy piwo i wino. Oraz kawę, ale o tym za chwilę.
 A jedliśmy? Tak, tak. Jedzenie też było:

Piekarnia. Tak się chodziło po chleb...

... aż się nie zmęczyło. Wyprawa po świeże bułki mnie przerosła. Musiałam odpocząć.
Pani łowi ryby. Roboczo nazwałam ją Henryka, ale imię jest nieważne. Ważne jest to, że ona miała nie tylko wędkę, ale także sieci! No i stała po kolana w wodzie.
Oczywiście każdy wie, że ryby rodzą się w mrożonkach i dorastają w zamrażalniku, ale ta pani chciała to sprawdzić osobiście. Wynik? 1:0 dla mrożonki!


Ta ryba była dla mnie ciekawostką. Może dziwne, ale nigdy nie jadłam zwłok, które wyglądały jak zwłoki. Zjedzenie pstrąga grillowanego w całości było dla mnie niesamowitym przeżyciem.

Tutaj było niezwykle! Polecam każdemu to miejsce!
W Giżycku jest wieża ciśnień, przerobiona dzisiaj na wieżę widokową. Na górze mieści się kawiarnia. Genialne jest to, że można wziąć tę kawę, wejść po schodach i usiąść właśnie w takim miejscu, z widokiem na panoramę miasta.

Widok z krzesełka


Kawa. I sernik z wiśniami do tego. W takim miejscu nawet zwykła kawa jest dziełem sztuki.

Ostatniego dnia na Mazurach. Z wielkimi torbami i walizką poszliśmy na wieżę ciśnień wypić kawę patrząc na Giżycko (I poprawić zdjęcia panoramy, bo nasz pierwszy raz był troszeczkę szary).
Na szczęście przemiła kasjerka nawet się nie skrzywiła, kiedy poprosiliśmy o to, by zostawić nasze bagaże obok kasy.
Jeżeli czytają ten post pracodawcy miłej pani z Giżycka — nie zwalniajcie jej nigdy! Takie osoby powinno się w ramki oprawiać!

13 komentarzy:

  1. Na Mazurach bylam raz. Przyznam szczerze, ze jakos mnie nie urzekly, ale moze dlatego, ze ja jednak wole miasta, gwar, ruch. Cisza mnie przeraza. Chociaz przyznaje, raz na jakis czas lubie jej posluchac. Przez piec, gora dziesiec minut. Potem mi odbija.
    Swietne zdjecia, a Ty i Najlepszy stanowicie dobrana pare :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest wręcz odwrotnie. Przez 16 lat swojego życia cały czas spędziłam w małym, cichym miasteczku. Dopiero w liceum zaczęłam regularnie odwiedzać Łódź.
      W mieście pracuję, w ciszy odpoczywam. Tak mam :)

      Usuń
  2. Mazury są piękne. Super miejsce na wypoczynek. Oboje macie ciekawą, nietypową urodę. Pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo :)
      Masz rację! Mazury są świetne, ale polecałabym mieć własny samochód. Przyda się.

      Usuń
  3. Mazury, moje rodzinne strony :)

    OdpowiedzUsuń
  4. SKąd pochodzi twój Najlepszy?jest Polakiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest z planety Uzum-uzum i spadł na Ziemię na statku kosmicznym. Tak naprawdę to był ten statek, który 11 września walnął w WTC. No przecież to kosmici walnęli, a nie żadna armia Usamy ibn Ladena :)

      Usuń
  5. Nie wiem skąd ta przedziwna odpowiedź na moje pytanie..zadałam je bezpośrednio bo jest taka możliwość na tym blogu, na który trafiłam przez przypadek..nie miałam nic złego na myśli, nie prowadzę bloga i nie mam żadnego konta na dostępnych w komentowaniu portalach, więc pozostaję anonimowa, naprawdę zainteresowały mnie twoje zdjęcia a że sama byłam w związku mieszanym chciałam wiedzieć więcej, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przepraszam. Myślałam, że jesteś jakąś moją znajomą. Nie podpisałaś się żadnym pseudonimem, przepraszam :)
      On jest Polakiem z korzeniami wietnamskimi.

      Usuń
    2. A to trafiłaś niesamowicie, ja nie miałam takiego szczęścia, skoro Polak to naprawdę super,nie to że mam coś do obcokrajowców ale takie zwiazki sa o wielw trudniejsze.Także powodzenia i zazdroszczę:)N.

      Usuń
  6. A propos za zamach na wtc odpowiada przecież Bush...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...