Kilka lat temu odwiedziłam Budapeszt
i obżerałam się madziarskim jedzeniem. Serio, nie pamiętam samego
Budapesztu, ale właśnie naleśniki "a la Gundel", pörkölt,
halászlé i tokaji.
Niestety, kuchnia węgierska jest
bardzo ciężkostrawna. Praktycznie każdy gulasz jest zagęszczany zasmażką. Poza
tym Węgrzy uwielbiają wieprzowinę i tłuszcz wieprzowy (tak, tak, zasmażki są na
smalcu!).
I, mimo moich najszczerszych chęci,
ciężko było mi się oprzeć zawiesistym gulaszom. Na szczęście zawsze pojawia się
w nich papryka, która wspomaga trawienie.
A, jeszcze trunki! Węgierski tokaj
czyli moje ulubione europejskie wino... ale, do gulaszu bardziej pasuje
"bycza krew". Jest cierpka, intensywnie czerwona i doskonale koi
żołądek przed ubocznymi skutkami przejedzenia ;)
A teraz dość podróżniczego gadania. Pokombinowałam
trochę i stworzyłam zdrowszy gulasz, bez zasmażki i mięsa wieprzowego. A, że
"Polak i Węgier to dwa bratanki"... podałam z kopytkami.
Składniki
na 2 porcje:
200g mięsa gulaszowego z indyka
1 średnia cebula
4 pomidory
1 czerwona papryka
2 ząbki czosnku
200ml bulionu warzywnego
1 łyżka ostrej papryki w proszku
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
sól, pieprz,
olej (do smażenia), około
1 łyżki
Pomidory umyć, sparzyć i ściągnąć
z nich skórkę. Usunąć gniazda nasienne i zmiksować razem z bulionem.
Porcję mięsa dokładnie rozdrobnić,
cebulę posiekać, paprykę pokroić w średnią kostkę.
Cebulę zeszklić na dobrze rozgrzanym oleju, dodać mięso
i dobrze podsmażyć.
Kiedy mięso będzie odpowiednie, zdjąć
patelnie z ognia i dodać papryki w proszku. Dobrze wymieszać (tak by
papryka pokryła mięso).
NIGDY nie dodawać papryki
w proszku, kiedy patelnia jest na ogniu!
Dodać pokrojoną świeżą paprykę
i smażyć przez kilka sekund. Zalać wszystko pomidorami. Gotować na małym
ogniu przez 40 minut (20 minut pod przykryciem, 20 minut bez)
W międzyczasie zrobić kopytka:
200g ugotowanych ziemniaków
135g mąki pszennej
1 żółtko
sól
Ziemniaki przecisnąć przez praskę.
W drugim naczyniu wymieszać mąkę z solą, dodać do ziemniaków.
Delikatnie przemieszać i dodać żółtko. Zagnieść elastyczne ciasto.
Ciasto podziel na kawałki, uformować
wałeczki o średnicy 3cm i pokroić ukośnie.
Kluski wrzucić do osolonego wrzątku
i gotować przez 10-15 minut (aż wypłyną).
Gulasz podawać w głębokim talerzu
z kopytkami.
oj muszę znaleźć sobie jakiegoś Węgra aby mi tak pogotował już czuję, że zakochałabym się w tej kuchni :-)
OdpowiedzUsuńNo tak. Ale każdy Madziar jest roztyty. Albo ja na takich trafiam :)
UsuńJak ja lubię kopytka :) To danie musi być pyszne.
OdpowiedzUsuńNo z tą tłustością to jest problem. Węgierskie dania są świetne na zimowe pory. Super, że udało Ci się przyrządzić trochę odchudzony pörkölt :)
OdpowiedzUsuńTeraz będę obmyślać zdrowszą wersję naleśników Gundela :)
UsuńAch, jak ja uwielbiam smalec, zasmażki i wszystko co ciężkie i zawiesiste ;) Gulasz pycha i do tego kopytka, dawno nie jadłem :)
OdpowiedzUsuńJa to nawet nie probowalabym sie opierac - bo i po co, skoro walka bylaby z gory przegrana? ;) Twoja wegiersko-polska fuzja bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńja mam ogromną ochotę na kopytka, ale ciągle zagłuszam te myśli :D
OdpowiedzUsuńTaką kuchnię bardzo lubię, jeszcze flaszka wina do tego i są powody do mruczenia
OdpowiedzUsuńOj tak, masz rację. Cóż, szczególnie węgierskiego wina. Są zaskakująco dobre jak na kraj, który nie miał w przeszłości żadnego "Boga wina" :)
Usuńkopytka z takim dodatkiem... świetna sprawa!
OdpowiedzUsuń