sobota, 16 lutego 2013

2# Dzieciństwo w soboty: kakao



Poprzednio też pisałam o mojej babci ze strony ojca. Oprócz ziółek, grzybka kefirowego i innych naturalnych terapii miała jeszcze jeden nałóg... katolicyzm. Tak, było mocno wierząca, ale niezbyt ortodoksyjna.
Pamiętam jak w październiku brała mnie do swojego domu i odprawiała różaniec. To był chyba jakiś miesiąc Maryjny, albo coś w tym stylu. Wieczór w wieczór przychodziłam do niej i robiłyśmy to samo: ona wyjmowała różańce i zapalała świeczki. Czytała jakieś tajemnice Jana Pawła II, a później mamrotałyśmy modlitwy bez końca.
Czasami spałam (a zazwyczaj spałyśmy, bo ja i siostra) w domu babci. Włączała Radio Maryja, modliła się tuż przed snem i zostawiała na całą noc. To dopiero było straszne! Wieczorem opowiadałyśmy sobie z siostrą historie o duchach, a kiedy obudziłyśmy się w nocy... słyszałyśmy śpiewy duchów. o niebiosach, piekle, nieśmiertelnych duszach, winie i innych takich rzeczach :)
Nagrodą za baardzo długą godzinę różańcową (albo upiorną noc) było kakao. Najlepsze kakao na świecie! Zawsze na tłustym mleku, chyba też ze śmietanką i dużą ilością kakao. a do każdej filiżanki babcia wrzucała kilka kostek czekolady i szczyptę cynamonu. Pycha!
Przepis na porcję:
1 niepełna filiżanka pełnotłustego mleka
1–2 łyżeczki niesłodzonego kakao
2–3 kostki czekolady*
szczypta cynamonu
1 łyżeczka delikatnego miodu
Mleko zagotować na niewielkim ogniu. Tylko pilnować, bo szybko kipi!
Kakao i cynamon wsypać do szklanki i rozrobić z niewielką ilością wody (maksymalnie 2 łyżki wody).
Kiedy mleko się zagotuje, zdjąć z ognia i wlać do niego kakao. Przelać kakao do filiżanki i wrzucić do niej kostki czekolady. Będzie się powoli rozpuszczała :)
Kiedy kakao nie będzie bardzo gorące posłodzić miodem.
* Teraz zrobiłam z gorzką, ale w dzieciństwie była mleczna.

7 komentarzy:

  1. Kakao to też moje wspomnienia o babcinych śniadaniach.
    U mnie było z bitą śmietanką.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie kakao to dopiero coś... :) Ale chrystianizacji bym mentalnie nie zniosła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miałam kilka lat to patrzyłam na te sprawy przez pryzmat kakao :D

      Usuń
  3. ja w sumie nie robiłam jeszcze domowego kakao. Teraz przymierzam się do czekolady na gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie się nauczyłaś gotować ? Dziwne pytanie przy przepisie na kakao, ale akurat nasunęło mi się na myśl. Liczę na odpowiedź :) To fantastyczny przepis, niby prozaiczny a właśnie mnie nim oświeciłaś :) Dzięki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba było z przymusu. Mieszkałam z babcia, która gotowała tak, jak się gotowało w czasie PRL-u (głównie przez to, że wtedy nie było takiej ilości składników jak teraz).

      W gimnazjum stwierdziłam, że zostanę wegetarianką, więc musiałam nauczyć się gotować dla siebie (w domu reagowali na moją nową ideologię tak, jakbym miała za dużo w tyłku). Wtedy nauczyłam się oszukiwać na rosole, czyli gotować wywar z warzyw i robić oczka olejem.

      Później babcia umarła, mama miała 12-sto godzinny "system pracy", więc obiad gotował ten, kto pierwszy przyszedł do domu :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...