Ostatnio Wojciech
zauważył, że nie rozpisuję się zbytnio. Właśnie dlatego dzisiejszy wpis jest
specjalnie dla niego. Dobrej zabawy!
Dogadujecie się z facetami?
Jeżeli na to pytanie odpowiecie twierdząco, to albo przeczytałyście dużo
gazetowych poradników, albo nie zdajecie sobie sprawy ze swoich błędów.
Ewentualnie nie znacie żadnego mężczyzny*.
Na szczęście istnieje
"Cosmopolitan"! Kopalnia wiedzy o mężczyznach, seksie i psychomanipulacji.
Do tego wypowiedziami amerykańskich naukowców, gwiazd ekranu i mężczyzn
sondowanych na ulicy. i wszystko za 5,99!
Ale nie musicie czytać
wszystkiego. w dzisiejszym poście nauczę Was, jak ze sobą rozmawiać.
Oto porady prosto z kobiecych gazetek:
"Wspieraj go w jego marzeniach. Żeby
dowiedzieć się, o czym marzy twój skarb, spytaj: "Co byś zrobił ze
swoim życiem, gdybyś nie musiał się martwić o kasę?". Łącząc siły
wspólnie osiągniecie cel i zbliżycie się do siebie."
Łączenie sił, ehe. On mówi
o swoich marzeniach, a później wspólnie zbieracie na jego marzenia. a jeżeli
on nie chce zdradzić planów:
"Namów faceta do zwierzeń. Daj ukochanemu
znać, że zawsze może z tobą pogadać. Od czasu do czasu opowiedz mu coś
bardzo osobistego: np. historię rodzinną, której nie zna".
Dzisiaj opowieści o twojej
ciotce, która zakochała się w wujku, a już jutro... opowieści o upitym
wujku na weselu. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Ale to było na
wakacjach, a ja nie zdążyła przeczytać:
"O czym rozmawiać z mężem na urlopie?
Wyłącznie pary, które są ze sobą bardzo blisko potrafią w swoim
towarzystwie milczeć i czuć się z tym dobrze. Przypomniałam sobie
chwilę, kiedy byłam szczęśliwa z Robertem bez... słowa. Hm, kiedy oddają
mu swoje pół deseru w restauracji i nic nie mówię."
Jeżeli Najlepszy odsunąłby od
siebie jedzenie i mi je oddał, to pomyślałabym, że mu nie smakuje. To
głupie, bo z założenia "miłosnego" powinien mi oddawać to, co
najlepsze. No cóż, on powiedział tylko, że "jeżeli oddałabyś mi w restauracji,
to nic nie mógłbym zrobić". Chyba nie mamy do siebie zaufania :)
"Ukochany wpadł bez zapowiedzi, albo rano
odsłonił zasłony, nim zdążyłaś zwiać do łazienki i... zobaczył cię bez
makijażu?"
O, nie!
"Obnażając twarz, dasz mu do zrozumienia, że
jesteś gotowa pokazać mu również najskrytsze tajniki swojej duszy. Gdy powie,
że dla niego mogłabyś się nie malować w ogóle, jego miłość tli się jasnym
płomieniem."
Albo
nie umiesz się nawet umalować. w każdym razie jest jeszcze nadzieja.
Możecie też spróbować jak
ja — zróbcie mu pianki marshmallows. Niech chłopak zje beczkę cukru, może
będzie szczęśliwy. :)
*
Ale jeżeli jesteście spoza Łodzi, gdzie na 1 mężczyznę przypada 50 kobiet, to
nie musicie się martwić. Kiedy wszystko zawiedzie, zastosujcie taktykę
ukraińskich feministek — pokażcie piersi, a wszyscy będą chcieli Was poznać.
Przepis na 20 sztuk:
1 łyżka żelatyny
1 szklanka cukru (około 200g)
150 ml zimnej wody
1 łyżka soku wiśniowego
niewielka ilość oleju
rzepakowego
Żelatynę wsypać do miski, dodać do
niej 60mlzimnej wody i dokładnie wymieszać. w niewielkim rondelku
zagotować pozostałą wodę, dodać do niej cukier. Gotować na wolnym ogniu 10
minut, często mieszać.
Przygotować ręczny mikser. Napęczniałą
żelatynę spulchnić widelcem, włączyć mikser na średnie obroty. Cienką strużką
wlać do żelatyny syrop cukrowy. Miksować przez 20 minut, po 10 minutach wlać
syrop wiśniowy.
Niewielki pojemnik (o
wymiarach 20cm na 15cm) wyłożyć papierem do pieczenia i posmarować olejem.
Odstawić masę na 3 godziny do lodówki. Po tym czasie wyjąć pianki na oprószony
cukrem pudrem blat i pokroić w zgrabne kostki.
Inspiracja
— lobbystki gotują.
A czy przypadkiem zamiast soku nie pasowałby bardziej syrop wiśniowy jeżeli chodzi o smak i słodycz czy chodzi tylko i wyłącznie o zabarwienie pianek?
OdpowiedzUsuńW zasadzie chodziło mi tylko o zabarwienie pianek, bo ani soku, ani syropu nie będzie się w nich czuło.
UsuńPianki to szklanka cukru, więc są po prostu słodkie. I chyba nic tego nie zmieni :)
:) fajny blog i pianki tez super:)
OdpowiedzUsuńoo domowe pianki fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńach faceci, czasem ciężko się z nimi dogadać ;) ale cobyśmy bez nich zrobiły... w końcu jaka to radość nakarmić swego mężczyznę i patrzeć jak pałaszuje aż mu się przysłowiowe uszy trzęsą ;)
Rozmawiac z facetem? Alez po co w ogole rozmawiac, skoro mozna robic razem tyle innych przyjemnych rzeczy? ;)
OdpowiedzUsuńWcinac pianki, na przyklad.
Hehehe zgadzam się z tą mądrą panią :D
Usuń:D haha
UsuńDlatego właśnie omijam "prasę gadzinową", jak zwie Mr.T wszelką prasę kobiecą;) Pośmiałam się:) A jedna pianka wystarczy za 1000 słów;)
OdpowiedzUsuńŚwietne pianki, a Cosmopolitan nie lubię właśnie ze względu na takie "mądre rady" :)
OdpowiedzUsuńCzuję się autentycznie wzruszony! Piękny gest i jeszcze temat taki na czasie. Muszę jednak powiedzieć, że Cosmo trochę racji ma, szczególnie w tych ogólnych fragmentach gdzie pisze o spełnianiu męskich marzeń. Cała sprawa rozbija się o sposoby podejścia, zdaje się, że gazeta ta jest prowadzona przez siostry salezjanki które mężczyzny na oczy nie widziały. Tak na przykład namówić mężczyznę do zwierzeń jest bardzo łatwo, wystarczy w trakcie meczu zapytać czy tam aby nie było spalonego. Coś czuję, że powinienem zacząć pisać poradniki, setki tysięcy kobiet w tym kraju błądzą po omacku... przy okazji - spoko pianki :)
OdpowiedzUsuńPianek robić nie będę, ale porady świetne ! :P
OdpowiedzUsuńSzczególnie dotyczące malowania. Zastanawia mnie czy na prawdę są dziewczyny, które zwiewają rano do łazienki :P Ja po imprezie, z resztkami makijażu nie mam siły się podnieść. :p Mój jakoś musi to znieść. z resztą,on nie wygląda wtedy lepiej ;d
A dla mnie i tak najlepszym sposobem na wzruszenie mojego mężczyzny jest sms do niego: "Kochanie, mecz się zaczyna, włącz TV !" :D