środa, 10 lipca 2013

Makaron z cukiniowym pesto (chuje dach!)


Goede dag! Przez tydzień spontanicznie przebywałam w Holandii. No, może prawie, bo wyjazd był planowany na "początek lipca", ale nikt nie wiedział dokładnie kiedy, jak i dlaczego.
W końcu, na samym początku lipca spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy naszą płatną dwupasmówką na północ. Po kilkunastu godzinach, głodni, stanęliśmy na chodniku w Rotterdamie i... przywitała nas sklepowa pustka. Przez cały tydzień rzadko trafiałam na otwarty sklep (nie licząc sklepów spożywczych prowadzonych przez Turków, z polskimi rzeczami). W ogóle sklepy otwierają się tam kiedy się otworzą, zamykają kiedy się zamkną, a w międzyczasie jest jeszcze sjesta i dwie przerwy. 
Już pierwszego dnia nauczyłam się nowego słowa, którego odtąd używałam przy każdej okazji, naprzemiennie z hellooo!. "Dzień dobry", a po niderlandzku chuje dach (choć google upiera się, że jest to chude dach) zdziwiło mnie strasznie. Na samym początku, kiedy szłam, suszyłam zęby i byłam niesamowicie zadowolona z życia, wszyscy mówili mi "dzień dobry!", a że mówili to z dziwnym, germańskich akcentem... myślałam, że chcą żebym się przesunęła.
Cały czas w popłochu odsuwałam się na trawę. Każdy się za mną odwracał.
Przepiękny niderlandzki może troszeczkę peszyć :)
Wczoraj wróciliśmy do Polski i mieliśmy dokładnie taki sam problem, co w Holandii — wszystkie sklepy były już pozamykane, a my byliśmy głodni. I w takiej sytuacji przydają się pasteryzowane w słoiczkach zapasy. Wybór padł na cukiniowe pesto...
Makaron dla głodnego turysty? Proszę bardzo!
Składniki na 4 porcje:
370g makaronu spaghetti
400ml pesto
kilka świeżych listków bazylii
1 cytryna
4 łyżeczki oliwy z oliwek (z pierwszego tłoczenia)
Cytrynę wyszorować i sparzyć, pokroić na ćwiartki. Makaron ugotować al dente, odcedzić. Włożyć z powrotem do garnka i wymieszać z pesto. Wyłożyć na talerze, polać oliwą (porcja to 1 łyżeczka) i przybrać bazylią i cząstkami cytryny. 


Kiedy się w końcu wyśpię, na blogu zaroi się od serów, wiatraków i marihuany. A dziś tylko kostka brukowa i rowery, rowery, rowery :)
Szczerze polecam przejechanie się po Holandii rowerem. Możecie jechać z opaską na oczach i nie zatrzymywać się prawie w ogóle. Rowerzyści są tam świętymi krowami.

11 komentarzy:

  1. Czekam na relacje z serowego targu (i na marihuane tez). Chuje makaron! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. taki makaron na pewno zaspokoił głód strudzonych wędrowców :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na sery:D Znów uśmiałam się przy Twoim poście:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polacy muszą tam być pewnie bardzo lubiani skoro cały czas pozdrawiają miejscową ludność i siebie nawzajem. Dawaj te foty wiatraków.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo częściej słyszę, żeby ktoś jechał do Rotterdamu niż do stolicy. Ciekawe, czego to kwestia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że w Schiedamie, niedaleko Rotterdamu jest niesamowita ilość Polaków.
      Ja byłam w odwiedzinach u siostry, więc nawet na osiedlu imigrantów mieszkałam ;)

      Usuń
  6. ja tez czekam na sery i maryśkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dlaczego sklepy są tam pozamykane, kurcze mam nadzieję, że jakieś jadło było. Makaron bajka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ja na zdjęciu widzę tez boczek/szynkę czy mam zwidy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spostrzegawcza :)
      Tak, fotografowałam porcję mojej mamy, która włożyła sobie trochę mielonego indyka. Ale podałam przepis na swoją wersję, bezmięsną, bo była lepsza.

      Usuń
  9. Mniaaam kocham makarony i kocham pesto :) Fajny blog, pełno fajnych zdjęć :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...