Jeżeli
pilnie obserwujecie blogi kulinarne albo skrobiecie sobie czasem przepisy w internecie... pewnie wiecie, że jest kilka rzeczy, które sprawiają, że blogerom przewraca się w gaciach.
Po pierwsze — przepisy
bez cukru. Oj, tak... bez cukru, bez mąki, bez tłuszczu, w ostateczności,
z mąką pełnoziarnistą/żytnia/gryczaną. Ale, nie żebym znowu narzekała i wyszydzała,
bo i ja jestem w tej zacnej grupie. Tutaj możecie sobie spojrzeć.
Za każdym razem, kiedy
wymyślę jakąś domową wersję sklepowych słodyczy, cieszę się jak idiotka. Oczywiście,
domowa produkcja oznacza zmniejszoną ilość sodu, cukru, tłuszczu i innych
takich, takich :)
Takich trendów nie
sposób nie zauważyć. Blogi o zdrowym odżywianiu, o zmniejszaniu
liczby kalorii, z różnymi dietami biją rekordy popularności w krótkim
czasie. Generalnie, wszyscy dostają świra, kiedy mowa o odchudzaniu.
Drugie przepisy, to
przepisy "oryginalne". To, albo przepisy przywiezione ze sobą z dalekich
wojaży, albo zaczerpnięte od znajomego z Peru, Kambodży itd.
Czasami oryginalne
przepisy są brane z bardziej wiarygodnych stron internetowych, ale,
wiadomo, telewizja kłamie, internet kłamie, takie przepisy tylko w ostateczności
i raczej blado wypadają (ah! ja też mam całą gamę takich przepisów! Na przykład
zielona pasta curry).
Dzisiaj mam dla Was
właśnie taki przepis. Przejęty rozbojem i gwałtem od marokańskiej rodziny
Najlepszego...
No, dobra, żartowałam.
Sami mi dali :)
Przepis na
zdecydowanie za dużo* porcji:
warzywa (przed
obraniem)
3 marchewki (300g)
biała rzodkiew (200g)
2 duże patisony (1 kg)
2 bakłażany (300g)
1 cukinia (800g)
2 papryki zielone (500g)
1/4 główki, małej białej
kapusty (200g)
2 średnie czerwone cebule
(100g)
2 średnie pomidory
inne
500g wołowiny (łopatka
albo pręga)
garść rodzynek
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki pieprzu
1/4 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki ziaren
kolendry
1/2 łyżeczki kuminu
pęczek pietruszki
szczypta szafranu
4 łyżki smynu**
8 porcji kuskusu
Mięso umyć pod bieżącą
wodą, usunąć nadmiar tłuszczu i pokroić w niewielką kostkę. Wołowinę
natrzeć kolendrą, kuminem, pieprzem i szafranem. Przykryć folią i odstawić
na minimum pół godziny.
Wszystkie warzywa
(oprócz cebuli) umyć, obrać ze skórki (bakłażanów nie obieramy) i pokroić,
kapustę poszatkować.
Najlepiej warzywa i mięso
rozłożyć w pojemnikach i ogarnąć bałagan. Inaczej Wasza kuchnia
będzie wyglądać tak:
W dużym garze rozgrzać 2
łyżki smynu i usmażyć na nim mięso. Kiedy mięso zbrązowieje (trwa to około
10 minut) podlać 4 łyżkami wody, przykryć i dusić przez 20 minut.
Pietruszkę umyć i posiekać.
Dużą garść odłożyć.
Po
20 minutach, do mięsa dodać warzywa. Kolejno: marchew, patisony, rzodkiew,
pietruszkę, papryki, kapustę, bakłażany i cukinie. Pomidory zmiksować i wlać
je na końcu.
Doprawić solą i kurkumą.
Przykryć, dusić przez
godzinę, przemieszać.
Cebulę
pokroić w piórka, zeszklić na smynie, dodać sparzone rodzynki.
Kuskus
przetrzeć smynem i zalać gorącą wodą lub, lepiej, rosołem.
Podawać z warzywami
i cebulą. Posypać natką pietruszki.
* Oczywiście mówię tu o swojej
dwuosobowej, raz w tygodniu trzyosobowej rodzinie. Wystarczy na
wykarmienie 8 osób.
**
Smyn to arabskie zjełczałe masło. Ja go nie znoszę i zastępuję, z powodzeniem,
masłem klarowanym.
Danie na piątkę z plusem! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGwaltem? Od calej rodziny? Nie poznaje kolezanki ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńja bez umiaru używam, soli, tłuszczu i cukru. a co! trzeba na coś umrzeć ;)
OdpowiedzUsuńprzepis fajny, mimo że zdobyty gwałtem ;) heh
wygląda pysznie, mniam :)
OdpowiedzUsuń