Żyję w czasach, w których nie muszę się bać. Nie ma wojny, nie ma wojska na ulicach, nie ma politycznych tyranów. Nie tylko nie obawiamy się łapanek i nie musimy przenosić tajnych informacji — nie boimy się też najazdu zbawionych rycerzy, którzy w "imię Chrystusa" gwałcą i palą wioski. I którym odpuszczone są wszystkie grzechy, bo imię Chrystusa zobowiązuje.
Chronią
nas, nawet w krajach zupełnie nam obcych kulturowo, organizacje broniące
praw człowieka.
Ci sami ludzie zajmują się problemem dzieci, które pracują albo żebrzą.
Ale organizacje to nie
tylko prawo ludzia. w XXI wieku zaczęliśmy zwracać uwagę na zwierzęta. Nie
można uderzyć biegającego kundelka, nie można strzelić pistoletem hukowym
w stronę kota, który sika w twoim ogródku. Ostatnio media poświęcały
mnóstwo czasu ubojowi zwierząt. Każdy się zgadza — kotlecik schabowy nie
powinien cierpieć. Ponadto, mamy wybór: możemy kupić kosmetyki testowane
na małpich mózgach, możemy kupić testowane na syntetycznych mózgach.
Żyjemy w czasach,
w których praktycznie nie ma seryjnych zbrodni, bo psychole są skutecznie
łapani po pierwszych morderstwach.
Żyjemy w czasach, w których nie chowamy psychicznie chorych ludzi w stodołach, matki nie topią dzieci z wadami genetycznymi. Mamy paraolimpiady i coraz większą świadomość, że rodzina chorego nie jest "pokarana za grzechy".
Nie jesteśmy skrajnie bogobojni, więc w dzisiejszych czasach nawet panny donaszają swoje ciąże. Bo wcześniej, jeżeli zdarzyła się już ciężarna ciąża, to przyszła mamusia nosiła cegły albo skakała. Albo piła czerwone wino w wannie.
Żyjemy w czasach, w których nie chowamy psychicznie chorych ludzi w stodołach, matki nie topią dzieci z wadami genetycznymi. Mamy paraolimpiady i coraz większą świadomość, że rodzina chorego nie jest "pokarana za grzechy".
Nie jesteśmy skrajnie bogobojni, więc w dzisiejszych czasach nawet panny donaszają swoje ciąże. Bo wcześniej, jeżeli zdarzyła się już ciężarna ciąża, to przyszła mamusia nosiła cegły albo skakała. Albo piła czerwone wino w wannie.
No i środowisko ma
z nami lepiej niż na początku XX wieku. Wtedy otwierały się fabryki,
manufaktury, zakłady i nikt nie dbał o to, że farby wylewane do rzeki
szkodzą środowisku. Nie żartuję, pewnie każdy słyszał od rodziców, że rzeki
przy fabrykach miały kolor materiału, który aktualnie był farbowany. Teraz jest
recycling, programy ochrony środowiska i przykuci do drzew ekologowie.
Jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że nie powinniśmy wyrżnąć wszystkich zwierząt dookoła. Jesteśmy wyczuleni na innych — przecież większość osób ma w pupie gejostwo sąsiada, transseksualizm przyjaciółki, niechciane ciąże i nieszkodliwe zboczenia pana Heńka. A za właśnie takie rzeczy jeszcze kilkadziesiąt lat temu zostalibyśmy ukamieniowani.
Jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że nie powinniśmy wyrżnąć wszystkich zwierząt dookoła. Jesteśmy wyczuleni na innych — przecież większość osób ma w pupie gejostwo sąsiada, transseksualizm przyjaciółki, niechciane ciąże i nieszkodliwe zboczenia pana Heńka. A za właśnie takie rzeczy jeszcze kilkadziesiąt lat temu zostalibyśmy ukamieniowani.
Stałam wczoraj na
przystanku tramwajowym i zaczepiła mnie starsza pani:
Starsza pani: teraz, proszę pani, pani młoda
jest, to nie widzi. Wcześniej to ludzie się poznawali, jakieś kontakty
międzyludzkie były. teraz młodzież to tylko w gry komputerowe gra, a te
komputery promieniują i później są nowotwory, albo rodzą się dzieci
z downem.
W dodatku te
pornografię oglądają, w gry grają, a później wychodzą i zabijają.
Wie pani, co się na tym świecie dzieje z młodymi? Koniec świata chyba
niedługo, bo to już czas, żeby tak wziąć i rozpierdolić taką degrengoladę.
Ja: No to może... by pani do Indii
poleciała? Słyszałam ostatnio, że inny świat. Ludzie z komputerami
styczność mają tylko w wielkich fabrykach...
A w tramwaju szybko
zrobiłam rachunek sumienia współczesnej młodzieży. i obmyśliłam przepis na
chutney z mango. Indyjski klasyk :)
Przepis na 4 słoiki
po 200ml:
1,5 kg dojrzałego mango
2 strąki papryczki
chilli
4 ząbki czosnku
40g świeżego imbiru
2 łyżeczki kurkumy
1 łyżeczka soli
100g cukru trzcinowego
100ml octu jabłkowego
5 łyżeczek oleju do
smażenia
Mango obrać, odkroić
miąższ od pestki. Pokroić w kosteczkę i zasypać solą. Odstawić na 20
minut.
Papryczki rozkroić,
usunąć pestki. Czosnek obrać, zmiksować z papryczkami i imbirem.
Mieszankę udusić na oleju razem z kurkumą przez kilka sekund.
Dodać ocet i cukier,
gotować przez 5 minut. Wrzucić mango i gotować bez przykrycia 20 minut,
często mieszając.
Sosu używać do mięs. Najlepiej podawać do wyboru z miętowym,
bo mango, choć nie rośnie na swojskich jabłoniach, to i tak mniej szokuje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz