Nigdy nie byłam
prymusem, więc moje lato często zaczynało się wcześniej, w czasie
poprawek. Kiedy tylko się ociepliło, siadałam na łące, uczyłam się matematyki i walczyłam
o przejście z klasy do klasy.
A później przychodziły wakacje i świeże owoce. Na
działce, pod nadzorem mojej babci i wścibskiej sąsiadki, rosło mnóstwo
krzaczków z owocami. Obok był las, w którym były jagody. Zbierałyśmy je z siostrą
wieczorem, a rano zjadałyśmy pod wszystkimi postaciami — w naleśnikach,
omletach, owsiankach, z jogurtem…
Prawie każda wizyta na jagodach kończyła się wyjmowaniem
kleszczy. Zawsze bałam się powiedzieć mamie, że mam kleszcza. Chcąc nie chcąc, oddawałam
się w ręce niewiele starszej ode mnie siostry. Szczerze mówiąc,
zastanawiam się do dziś, ile kleszczy lata w mojej krwi :)
W tym roku nie było poświęceń, zebrałam borówki z wysokiego
krzaczka na działce. Ale kleszcz i tak się do mnie przyczepił, tym razem w ogródku Najlepszego.
Oczywiście, zgodnie z letnią tradycją, miałam
pasożyta przy dupie.
Przystojny, młody lekarz, który wyciągał mi kleszcza na odchodne krzyknął: "do zobaczenia za rok!"
A przecież to nie moja wina, że jestem kłębkiem nieszczęść.
Prawda?
Przystojny, młody lekarz, który wyciągał mi kleszcza na odchodne krzyknął: "do zobaczenia za rok!"
A przecież to nie moja wina, że jestem kłębkiem nieszczęść.
Prawda?
Składniki na 1
omlet (2 porcje):
2 łyżki miękkiego masła
3 łyżeczki cukru
1 łyżeczka cukru waniliowego
3 jajka
120g mąki pszennej
szczypta proszku do pieczenia
100ml mleka
2 spore garści jagód/borówek amerykańskich
Piekarnik nastawić na 180 C (dobrze mieć termoobieg).
Jajka ubić z cukrem na pianę. W wysokiej misce
wymieszać mąkę i proszek do pieczenia. Do mąki wlać mleko i jajka.
Dobrze wymieszać, na gładką masę.
Naczynie żaroodporne, o średnicy 20cm wysmarować
masłem. Do naczynia wlać ciasto, rozłożyć umyte jagody na cieście.
bardzo ciekawa wersja omletu :) pychotka
OdpowiedzUsuńAjajaj, poproszę taki raz, jutro do łóżka!
OdpowiedzUsuńBiedaku, ja bym kleszcza bardzo ciężko przeżyła. Prawdopodobnie skończyłoby się jakąś dziwną paniką ze świadomością, że jest we mnie jakaś skażona główka robala.
No dobra, wątku nie rozwijajmy.
Miłego weekendu!
nie znoszę kleszczy ani innego robactwa, a biologię wałkuję od rana do nocy xD
OdpowiedzUsuńale omlet pyszny, nawet dla niego bym te kleszcze zniosła!
Kleszcz pewnie chciał się wprosić na takie jedzenie;) Pyszności zaserwowałaś!
OdpowiedzUsuńo kurczak, super! Taki puszysty, z owockami <3
OdpowiedzUsuńWspaniały omlecik! Mniam, mniam :)
OdpowiedzUsuń