Ostatnio na blogu
zrobiło się strasznie kokosowo. Chyba już czas na coś zupełnie innego... no, może
nie aż tak, bo dalej zostajemy w temacie "domowego wyrobu"!
Konfitura malinowa,
którą koniecznie musicie zrobić. a jeżeli nie zrobicie, to pożałujecie! Bo
zimą zatęsknicie za latem, malinami i spadnie na Was klątwa hemoroidów.
Więc zróbcie, jeżeli nie
chcecie mieć żylaków w tyłku.
500g malin
4 łyżki cukru*
1/3 szklanki wody
Maliny dokładnie oczyścić
z robaczków, wybrać dojrzałe i niezepsute. Opłukać owoce, delikatnie
odsączyć.
Wsypać je do garnka,
zasypać cukrem, trochę ugnieść i zostawić na noc. Rano dodać wodę,
zagotować i szybko zestawić z ognia.
Poczekać chwilę aż
ostygnie, zagotować jeszcze raz i gotować przez 20–30 minut często
mieszając. Spróbować — jeżeli nie jest wystarczająco słodka dosłodzić i dokładnie
wymieszać.
Po tym czasie sprawdzić
konsystencję: jeżeli jest odrobinę bardziej gęsta niż syrop...konfitura jest
gotowa.
Wrzucić do umytych
słoików i pasteryzować.
* Tylko 4 łyżki jeżeli
maliny są słodkie. Jeżeli wykrzywiają mordkę — włóżcie co najmniej 6.
o jeeeny klątwa hemoroidów>!>!?! :P
OdpowiedzUsuństrach się bać, noże, czerwień i klątwa, budowanie społeczności przez zastraszanie :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz mnie nastraszylas!
OdpowiedzUsuńZrobie, bo zylaki w tylku i pedalowanie niespecjalnie do siebie pasuja ;)